sobota, 7 lipca 2007

"...Żałuję dziś..."

W końcu dotarłem do wsi, w której, nomen- omen, mam lepsze warunki do życia, niż w cywilizowanym mieście, mianowicie internet za darmo, POLSKIE rozmowy w toku, przy butelce i nie tylko... Nie to co w Cork, dwa cztery na dobę klimat angielsko- irlandzki. Patrzysz na zegarek, "jest 5:50 i myślisz " fajw fifti "... Coś jest nie tak. Zatracam po mału miłość do Polski, do jeżdżenia prawą stroną, do mieszkania z rodzicami, etc. Czy to dobrze? Nie wiem, wiem natomiast, że Polacy mówią mi " jeżdżenie lewą stroną wydaje się bardziej naturalne..", podczas gdy Anglik- mój pracodawca, mówi: " jeździłem w Hiszpanii i Andorze... jeżdżenie prawą stroną wydaje się mi być bardziej naturalne...". To by było na tyle, friends, jestem w Kanturku dziś i jutro pewnie przez chwilę, bo znowu zawijam w Corka, a że źle nie jest to nie narzekam. Jedyne czego mi tak naprawdę brakuje, to Paulinki. I really adore You, girl :*
Yo'skee to everyone.

1 komentarz:

Unknown pisze...

Najbardziej naturalne to jest jeżdżenie środkiem :P