środa, 27 czerwca 2007

Jest środa, jest praca.

Jak już pisalem poprzednio przyszedłem na 9 rano do Irlandczyka, jak sie pozniej okazalo, z powodu braku jakichkolwiek problemów w porozumieniu, jest on Anglikiem. No i bede u niego/ z nim pracował za 60 jurasów dziennie, przez najblizszy czas. Poniedziałki wtorki i srody bede w Corku bo tam ma robote a srody czwartki i piatki bede w Kanturk. tak przez 2 tygodnie. Pozniej non-stop Kanturk. Ale to sie okaze, bo Anglik zmiennym jest jak pogoda w jego kraju... Fajnie bo miedzy 13 a 14 mam przerwe na lunch, wiec sobie lece do domu i gotuje ziemniaki i takie tam. ;> Jeszcze troche i bedzie mnie stac to zatrudnie kucharza, albo kucharke ;>
W kazdym razie robota nie jest zła, malowanie na odczep sie, chodzenie do sklepu mu po mleko do kawy, zamiatanie podawanie narzędzi i nonstop rozmowy o swiecie zyciu, Polsce, Anglii i jak to wszystko jest fucked up. ;) Norma.
Pozdrowionki. Sie odezwe lejter.

2 komentarze:

Piotrek pisze...

5 dni... told ya buddy :D

Unknown pisze...

Kurde za chwilę będziesz zarabiać więcej ode mnie... nie żebym ci żałował :)